Paul Sheldon jest autorem poczytnych tandetnych romansideł. Jego cykl o Misery Chastain zdobył ogromną popularność. Autor miał jednak już dość swojej bohaterki i w ostatniej powieści ją uśmiercił. Teraz postanowił zająć się pisaniem poważniejszych książek. Pewnego razu podczas zamieci śnieżnej jadąc po pijanemu samochodem uległ poważnemu wypadkowi. Odzyskał przytomność dopiero w stojącym na odludziu domu Annie Wilkes, byłej pielęgniarki uwielbiającej jego książki o Misery. Pobyt w domu Annie zamienia się w prawdziwy koszmar, gdy kobieta wraca z miasta z ostatnią książką Paula...
Powieść została zekranizowana w 1990 roku, zaś Kathy Bates za rolę przerażającej Annie otrzymała nagrodę Oscara.
* * *
Czytanie "Misery" zajęło mi trochę czasu. Teraz kiedy o tym myślę, w sumie nie wiem dlaczego. Fantastycznie się ją czyta, a szczególnie ostatnie 200 stron. Nie pozwalają nam odejść bo chcemy wiedzieć co stanie się dalej. To chyba właśnie to jest najważniejsze w książkach, prawda?
Paul niezwykle zadowolony ze skończonej właśnie powieści, najlepszej jak do tej pory, pod wpływem alkoholu wsiadł za kierownicę. Po dość poważnym wypadku obudził się w obcym domu. Jak się okazało przez najbliższe miesiące miała zajmować się nim przerażająca, chora psychicznie Annie Wilkes, a życie pisarza przeradza się w istny koszmar.
"Bo pisarze pamiętają wszystko, Paul. Zwłaszcza bolesne przeżycia. Rozbierz pisarza do naga, wskaz palcem jego blizny, a on zafunduje ci opowiastkę o najdrobniejszej z nich. O tych męskich napisze sporych rozmiarów powieści. Nie wymiga się amnezją. Dobrze jest mieć odrobinę talentu, jeżeli chcesz być pisarzem, ale tak naprawdę potrzebujesz zdolności przypominania sobie okoliczności, w jakich powstała każda z tych blizn."
Świetnie przemyślana, ale czego można się spodziewać po Mistrzu? W końcu to King! Jego książki są świetne i to w zasadzie tyle na ten temat. Zawsze go podziwiałam i podziwiać będę. To niesamowite, że w swoim życiu napisał tak wiele książek, w szczególności tak upiornych i niepokojących! Ten człowiek musi mieć w głowie... niesamowite rzeczy. Aż strach się zastanawiać.
* * *
W mistrzowski sposób King opisał koszmar jaki przeżywał nasz bohater, jego powolne staczanie się i rozpacz w jaką popadał. Jego próby wydostania się ze swojego więzienia.
Zauważyłam, że co roku czytam jedną książkę Kinga. W zeszłym roku to była "Rose Madder", we wcześniejszym "Podpalaczka". Rzadko jednak decyduję się na recenzowanie ich, a kiedy już to robię - recenzje są dosyć krótkie. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Może dlatego, że głupio mi oceniać dzieła tak wybitnej postaci, jaką jest Stephen King.
Autor: Stephen King
Rok powstania: 1987
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 440
Domena.
Kurczę, mnóstwo czytelników zachwyca się Kingiem, a ja ilekroć wezmę do ręki którąś z jego książek, napotykam zawód. Wyjątkiem była "Zielona Mila" i "Carrie". Próbowałam "Misery" właśnie, "Rękę mistrza" i wiele innych... i nie mogłam przez nie przebrnąć. Może po prostu nie do końca odpowiada mi jego narracja? W sumie nie każdy musi zachwycać się danym pisarzem, choćby nawet został określony klasykiem za życia :)
OdpowiedzUsuń