Autentyczny dziennik, choć jego autorka pozostawia sobie otwartą furtkę, sugerując, że łączy prawdę z fikcją. Uderza prostota zapisu, bezpretensjonalność wrażliwej kobiety, która ma za sobą nieudane małżeństwo, wyrwała się nie bez trudu ze środowiska Świadków Jehowy, ma dorastającą córkę i jest lesbijką. Odmienna orientacja seksualna bywa problemem w dużym mieście, a co dopiero w małym miasteczku.
* * *
Jak możecie zobaczyć - książkę czytałam w wersji elektronicznej. Zajęło mi to strasznie dużo czasu, bo pewnie około rok. Wracałam do niej, kiedy gdzieś jechałam, a zabieranie papierowych książek było niepraktyczne. Czytało się ją szybko, płynnie, wręcz jednym tchem. Ze względu na to, że jest ona w formie dziennika, jak sam tytuł wskazuje, łatwo było się oderwać i odłożyć na później. Nie trudno było ponownie wbić się w wydarzenia.
Książka powstała na podstawie prawdziwego dziennika samej autorki, który napisała w 2002 roku na konkurs czasopisma "Twój styl" (konkurs obejmował miesiąc z dziennika kobiety). Dziennik zajął wtedy trzecie miejsce a autorka zmotywowana tym sukcesem i zainteresowaniem wydawnictwa Czarna Owca, napisała na jego podstawie niniejszą książkę, która została wydana w 2004 roku. Pisząc czerpała wiele ze swojego życia choć nie jest to w stu procentach wierne odwzorowanie. Na końcu dołączyła też opowiadanie erotyczne "Upał". To właśnie ono wywołało najwięcej kontrowersji.
* * *
Praktycznie do samego końca książka jest o zwykłym codziennym życiu. O poszukiwaniu pracy, pisaniu dorywczo za pieniądze, nauce języka migowego, wychowywaniu nastoletniej, dorosłej już w zasadzie, córki... Aż było mi głupio czytać czyjś pamiętnik - sama prowadzę własny i nie wyobrażam sobie jak mogłabym go wydać i sprzedawać w tysiącach egzemplarzy...
Kiedy już przebrnęłam prze pierwszy etap wstydu - poszło gładko. Niezwykle przyjemnie się czyta. Jak listy pisane do Ciebie przez przyjaciółkę. Szczere, intymne, bezpośrednie. Autorka opowiada o tym, jak wygląda życie jako świadek Jehowy, jak została wykluczona ze zboru, jak zakochiwała się i odkochiwała.
Możecie się domyślić jak wielkie poruszenie książka wywołała w 2004 roku, kiedy jeszcze całe środowisko LGBT było spychane pod dywan. Uważane za wykolejeńców. Teraz nie jest to nic szokującego, zdrożnego czy dziwnego. Pojawiło się wiele książek o tej tematyce, więc na ich tle "Dziennik lesbijki" nie jest niczym szokującym - wtedy jednak był.
Wiele dziewczyn czytając go uświadamiało sobie, że pociąg do znajomej nie jest niczym zdrożnym, albo że z tym nie tylko "da się żyć" a nawet trzeba się cieszyć!
Nie wiem jak mogę powiedzieć czy czyjś pamiętnik mi się podoba czy nie... To dziwne zadanie! Uważam jednak, że fajnie było poznać autorkę od podszewki, to niezwykle odważne, że zdecydowała się na wydanie pamiętnika, choć oczywiście nie w stu procentach prawdziwego...
Dowiedziałam się, że 2010 roku powstała kontynuacja w formie ebooka. Jeśli gdzieś na nią trafię - pewnie się skuszę! Chcę wiedzieć co było dalej!
Autor: Magdalena Okoniewska
Stron: 401
Wydawnictwo: Jacek Santorski & Co
Domena
Komentarze
Prześlij komentarz