"Elisabet Paladin była osobą zdecydowaną i nie ulegała ciągłym opowieściom matki o znakomitych rodzinach ani jej marzeniom o bogatym mężu dla córki. Bo tak naprawdę to żaden mężczyzna nie zdołał wzbudzić zainteresowania dziewczyny - dopóki nie spotkała Vemunda Tarka.
Kiedy jednak Vemund przyszedł rozmawiać z jej rodzicami o małżeństwie, to nie dla siebie prosił o rękę Elisabet lecz... dla swego młodszego brata."
* * *
Piękna i niezależna Elisabet wykazuje się odwagą i opatruje ciężko rannego mężczyznę. Imponuję tym Vemundowi Tarkowi, który prosi o jej rękę... dla swojego młodszego brata. Dziewczyna poczuła wielki zawód. Vemund ją zauroczył, tymczasem miałaby zostać żoną jego brata!
Elisabet postawiła swoje warunki. Zajmie się krewną Vemunda, tak jak chłopak prosił, przy okazji pozna jego brata. Jeśli będą się ze sobą dobrze czuć, zgodzi się za niego wyjść. Jej matka była zdruzgotana tym, że kobieta śmie narzucać warunki. Kazała dziewczynie wyjść by razem z mężem mogli sami ustalić wszystko z Vemundem. Elisabet biegnie więc do Ingrid i wszystko jej opowiada. Krewna pociesza ją, za namową dziewczyny wróży jej z dłoni i udziela jej niezbędnych wskazówek.
Vemund zabiera Elisabet do jej nowego domu. Po drodze wszystko jej wyjaśnia. Dziewczyna ma zachowywać kompletną dyskrecję. Nikomu nie może opowiadać nic o kobiecie, którą się zajmuje, ale też nie może podopiecznej mówić nic o świecie z zewnątrz. Kobieta jest chora psychicznie i zamknęła się w swoim własnym świece.
Elisabet szybko polubiła Karin. Chora kobieta każdego dnia szykowała się jak najpiękniej, chciała wyglądać wspaniale bo wieczorem miał przyjść jej narzeczony. Nie przychodził on jednak, więc kobieta szła zawiedziona spać, tłumacząc jego nieobecność na wiele sposobów. Następnego dnia znów była przekonana, że przyjedzie...
Dziewczyna poznała Braciszka i była nim zauroczona. Małżeństwo z rozsądku przestało jej się wydawać już takie straszne. Zabrał on ją do Lekenes, swojego domu, by poznała jego rodziców. Wszyscy się polubili. Kiedy dziewczyna wróciła do domu Karin, opowiedziała wszystko Vemundowi, który przyszedł się z nią spotkać.
Następnego dnia, troszcząc się o stan swojej podopiecznej, dziewczyna zabrała Karin na spacer. Dla kobiety to było coś nowego. Nie wychodziła na zewnątrz odkąd Vemund zabrał ją z domu wariatów. Elisabet obiecała sobie, że dowie się wreszcie wszystkiego o Karin, o tym dlaczego zachorowała i dlaczego to Vemund obwimia się o jej stan.
Tak mijały dni. Karin czuła się coraz lepiej. Zarówno fizycznie jak i psychicznie. Kilka razy w tygodniu odwiedzał je Vemund. Któregoś dnia z powodu ciągłych deszczów rzeka podmyła brzeg. To była tragedia. Było wiele rannych, potrzebna była pomoc. Elisabet chciała biec pomagać ludziom, ale musiała zabrać ze sobą Karin. Kobieta była przerażona, nie chciała iść. Kiedy w końcu dała się przekonać, gdy tylko dotarły na miejsce była tak przerażona widząc cierpiących ludzi, zgubione dzieci, płacz i krzyki, zażądała, by Elisabet odprowadziła ją do domu. Dziewczyna nie wytrzymała. Pokłóciły się na skutek czego Karin zwolniła Elisabet. Dziewczyna nie przejęła się tym. Pobiegła pomagać. Opatrywała rannych.
Karin stała zdezorientowana i przyglądała się ludziom. Nikt się nią nie zajmował i nikogo nie interesowało to, że pobrudziła sobie buty. Nie wróciła jednak do domu. Została przy Elisabet. Wkrótce pojawił się doktor Hansen i pracował ramię w ramię z Elisabet.
Wszystko dobrze się skończyło. Udało się opanować sytuację. Karin już zapomniała o tym, że zwolniła swoją damę do towarzystwa. Kiedy kobiety wracały do domu na ich drodze stanęły trzy dziewczynki i poprosiły o pomoc. Poprowadziły kobiety do swojego domu. Ich matka rodziła. Elisabet odebrała poród bliźniąt. Kobieta była przerażona. Była przekonana, że jej mąż zabije dzieci, a przynajmniej dziewczynę. Elisabet zaproponowała jej, że zabierze dziewczynkę i znajdzie dla niej dom. Tak też się stało. Nikt jednak nie przewidział, że domem dla małej będzie dom Karin.
Kobieta zapatrzyła się w dziewczynkę. Nazwała ją Sofia Magdalena. Bardzo troszczyła się o dziecko. Doktor Hansen załatwił mamkę dla noworodka. Z czasem Karin zaczynała odzyskiwać zdrowe zmysły. Zapomniała już o swoim narzeczonym, który nigdy nie miał przyjechać. Wydawało się, że pogodziła się też z tym, że się zestarzała. Przestała się wciąż przyglądać w lustrze.
Kiedy Elisabet następnym razem pojechała do domu swego narzeczonego rozmawiali głównie o pieniądzach i o majątku dziewczyny. Była oburzona. Zrozumiała, że Braciszek i tak będzie miał masę innych kochanek i utrzymanek, związek z nią zmieni tylko tyle, że jego rodzina będzie bogatsza. Wściekła chciała opowiedzieć o wszystkim Vemundowi. Zastała go pijanego. Wyjawił jej co do niej czuje, ale powiedział też, że kiedy tylko uda mu się zapewnić Karin i swojemu bratu dobry byt, zabije się, bo nie może żyć ze świadomością, że to z jego winy Karin jest taka.
Elisabet postanowiła wyjechać. Odwiedziła dawny dom Karin, przepytała wielu ludzi i wreszcie poznała wiele szczegółów, nadal jednak za mało by wszystko zrozumieć. Wróciła tuż przed balem organizowanym przez swoją przyszłą teściową. Musiała się tam zjawić, bowiem wtedy miały zostać ogłoszone zaręczyny jej i Braciszka. Na balu wszystko się wyjaśnia. Koniec jest tragiczny, ale mimo wszystko dobry, a przynajmniej najlepszy dla naszych bohaterów...
* * *
Zapomniałam już jak miło się czyta książki Margit Sandemo. Tęskniłam za Ludźmi Lodu. Ta historia nie daje o sobie zapomnieć...
Autor: Margit Sandemo
Rok powstania: 1984
Stron: 254
Komentarze
Prześlij komentarz