"Tarjei Lind z Ludzi Lodu złożył obietnicę swojemu dziadkowi Tengelowi, że węzełek zawierający tajemnicze medykamenty i cenne receptury - skarb rodowy - przekaże we właściwe ręce. Za najbardziej godnego dziedzica uznał Tarjei Mattiasa, młodszego brata przebiegłego Kolgrima. Kiedy Kolgrim dowiedział się o tym, zło, które skrywał w sobie, wybuchło z wielką siłą..."
* * *
Kolgrin dowiedziawszy się, że jego brat Mattias ma przejąć skarb Ludzi Lodu postanowił się go pozbyć. Miał wówczas 12 lat a jego brat 8. Zabrał brata nad morze, by tamten mógł zobaczyć tańczące ryby. A kiedy znaleźli się na tratwie Mattias usnął. Kolgrim wtedy przybił do brzegu, wysiadł i pozwolił łódce płynąć dalej. Przekonany, że wcale nie skrzywdził brata, bo przecież nic złego mu nie zrobił, wrócił do domu, gdzie trwały już poszukiwania. Pierwsze podejrzenia zostały rzucone właśnie na niego, ale sprytny chłopak zarzekał się, że pojechał kupić babci prezent i faktycznie, prezent ten miał, gdyż zakupił go wcześniej.
Tarjei uczył się u pewnego medyka. Czasem widywał się z Cornelią, która bardzo go polubiła. Chciała za niego wyjść, ale wuj tłumaczył jej, że nie powinna, w końcu Tarjei jest z niższej warstwy społecznej. Któregoś dnia splądrowano dwór na którym mieszkała. Tarjei ją uratował a ta go pocałowała. Zostali nakryci przez rodzinę dziewczyny. Wtedy Cornelia orzekła, że teraz musi się z nią ożenić. Chłopak obrócił to w żart, ale kiedy zobaczył jej minę faktycznie poprosił o jej rękę, przekonany, że jej nie dostanie. Jednakże wuj się zgodził. Tarjei wpadł w pułapkę. Pobrali się i żyli razem. Niby szczęśliwi, ale jednak nie do końca. Cornelia miała skłonności do dramatyzowania od dziecka i nic się nie zmieniło, nawet gdy dorosła. Tarjei dostał list z domu, że Mattias zaginął. Chciał tam jechać, ale spodziewali się wkrótce dziecka, więc nie mógł jej tak zostawić. Zaraz po porodzie Cornelia zmarła. Wtedy zrozumiał, jak bardzo ją kochał i jak bardzo będzie mu jej brakować. Nie przyglądając się zbytnio chłopcu szybko wyjechał zostawiając go pod opieką ciotki Cornelii- Juliany. Nadał mu imiona Mikael Cornelius. Meta także umarła.
Mattias po 3 dniach dryfowania został uratowany przez pewnego pastuszka- Madsa. Chłopak w podziękowaniu zostawił mu tratwę a sam wyruszył w drogę do domu. Mężczyźni, którzy mu pomagali okradli go i chcieli go zabić, ale jeden z nich, Olaves, mu pomógł. Sprzedał chłopca do pracy w kopalni srebra obiecując mu, że zarobi i wróci do domu. Oczywiście chłopiec został uwięziony pod ziemią i na żadną wypłatę nie mógł liczyć, tak samo jak nie mógł liczyć na to, że go kiedykolwiek wypuszczą. Wraz z Sorenem, Kalebem i Knutem wchodzili do różnych tuneli by sprawdzać czy warto tam szukać srebra. Piętnastoletni Kaleb od początku polubił Mattiasa i pomagali sobie nawzajem.
Kolejne dwa lata spędzili w kopalni. Większość pracowników kopalni na sam widok Mattiasa była weselsza. Mówili, że jest aniołem. Śliczny i bezinteresowny chłopiec musiał pracować w ciężkich warunkach a mimo to dawał ludziom pocieszenie. Soren zginął w jednym z tuneli. Wtedy uświadomili sobie, że to naprawdę mogło spotkać każdego z nich. Musieli jakoś uciec. Niestety Knut był bardzo chory. Prawie zupełnie oślepł i był cały poraniony. Niezdolny do pracy leżał tylko i czekał na śmierć marząc o tym by kiedyś zobaczyć słońce. Któregoś dnia wygasili w piecu, który był ich jedynym źródłem ciepła, i kominem wydostali się na zewnątrz. Była to długa i mozolna wędrówka, szczególnie z chorym Knutem. Wzruszeni i szczęśliwi wyruszyli w stronę Grastensholm, do domu Mattiasa. Zatrzymali się w opuszczonym szałasie. Posilili się zapasami, które tam znaleźli i odpoczęli. Którejś nocy Knut uparł się, że chce spędzić tę noc na zewnątrz. Pozwolili mu na to. Rano znaleźli go martwego, z uśmiechem na ustach, wystawiającego twarz do ciepłych promieni słońca. Pochowali go, zostawili list z przeprosinami za naruszenie zapasów i ruszyli w drogę. Nareszcie znaleźli jakieś miasto i dowiedzieli się, że asesor Dag Meiden jest tutaj. Znaleźli dziadka Mattiasa i szczęśliwi opowiedzieli mu o wszystkim. Wrócili powozem do domu.
Tymczasem Kolgrim znalazł ukryty skarb Ludzi Lodu, ukradł go i wyruszył do miejsca opisanego w pamiętniku Silje, który znalazł na strychu- do Krainy Ludzi Lodu. Wszyscy się radowali z powrotu zaginionego brata ale byli przerażeni tym, że Kolgrim zaginął. Tarjei jednak wiedział, gdzie go szukać. Zabrał ze sobą Kaleba i dwóch innych ludzi i ruszyli za Kolgrimem.
Kolgrim znalazł miejsce gdzie zakopany był kocioł potrzebny do przywołania Szatana. Kiedy chciał go odkopać zobaczył Tengela Złego i potwornie przerażony uciekł jak najszybciej by tylko dostać się do wszystkich ziół, które ukradł. Zażył coś, nie patrząc nawet co to jest, mając nadzieję, że go to uspokoi. Tymczasem Tarjei go znalazł i chciał przemówić mu do rozsądku. Tamten jednak się nie poddawał i kiedy Tarjei go przytrzymał, Kolgrim dźgnął go nożem. Przekonany, że potrafi latać skoczył ze skały i zabił się. Pochowali go tam razem z korzeniem mandragory, który nosił na szyi. Mieli nadzieję, że już nigdy więcej nikt jej nie znajdzie. Przygotowali nosze dla rannego Tarjei i ruszyli z powrotem.
Wkrótce Tarjei zginął. Kaleb zamieszkał z Mattiasem i zaczął się uczyć u Daga i Liv, marząc o tym by w przyszłości pomagać dzieciom, takim jak on, wykorzystywanym do nieludzkiej pracy. Dwaj mężczyźni, którzy organizowali pracę w tej kopalni zostali postawieni przed sądem a w końcu powieszeni. Dag czuł się coraz gorzej i w końcu zrezygnował z pracy. Tarjei przed śmiercią prosił wszystkich by zostawili opiekę nad jego jedynym synem Julianie. Tak też zrobili, jednak chcieli go odwiedzić. Pojechali do Niemiec by odwiedzić Mikaela. Wrócili, a wkrótce zmarł też Dag.
W rodzinie Julianny bardzo się pomieszało. Jej mąż zginął, wyszła więc za innego, ale niedługo potem sama umarła. Jej drugi mąż także znalazł sobie drugą żonę i zmarł. Dzieckiem opiekuje się teraz ktoś, kogo nie znają. Nie wiedzą gdzie go szukać. Stracili wszelki kontakt z Mikaelem. Jest to dla nich trudne, boją się bowiem, że może spłodzić dzieci obciążone dziedzictwem Ludzi Lodu. A sam nie będzie nic o tym wiedział.
Gabriella tymczasem szykuje się do ślubu z Simonem, pewnym szlachcicem. Tencred jest wspaniałym kawalerem, ale jeszcze nie planuje się żenić.Gabriella nie może uwierzyć w swoje szczęście. Tak przystojny młodzieniec zainteresował się nią, brzydką, chudą, płaską i nudną dziewczyną. Mattias skończył studia na tym samym uniwersytecie co Tarjei i został lekarzem. Któregoś dnia uratował siedmioletnią Eli, córkę swojego pacjenta. Była wygłodzona, przemęczona i bita.
Jego rodzina zaopiekowała się nią i postanowiła oddać dwa pokoje dla dzieci, które będą potrzebowały ich pomocy. Zabrali do siebie także dwóch chłopców- Nikodemusa, żebraka, który udawał głuchoniemego by więcej zarobić dla rodziców, i Pera, zwanego Drozdem, chłopca pracującego przy węglu.
Gabriella zostawała porzucona tuż przed ślubem a Simon wyjechał ze swoją kochanką. Załamana dziewczyna pogrążyła się w smutku i robiła wszytko by cierpienie trwało jak najdłużej. Licząc na to, że uda jej się zapomnieć rodzice wysłali ją do rodziny. Przyjechała więc do Grastensholm gdzie spotkała się ze słowami pocieszenia od całej rodzimy. Tylko jedna osoba wciąż jej dopiekała- Kaleb.
Dzieci wracały powoli do zdrowia, uczyły się u Liv i wszystko szło dobrze. Gabriella znalazła coś co pomogło jej choć na chwilę zapomnieć o nieszczęściu. Była to opieka nad Eli. Dziewczyna czuła się samotna. Zabrali więc do siebie Fredę- zdemoralizowaną przez starszą siostrę, dziesięciolatkę, która patrzyła na nierząd i mieszkała na ulicy. Była wredna i pyskata dla wszystkich, jednak jakoś dogadywała się z Eli.
W Grastensholm dzieją się dziwne rzeczy. Słychać różnego rodzaju hałasy na górze. Boją się, że to Kolgrim, którego mógł uratować pozostawiony przy nim korzeń mandragory. Okazuje się jednak, że jest to Oline- starsza siostra Fredy, która była zazdrosna o to, że ją zostawili na ulicy, ale zabrali jej siostrę. Dziewczyna została u nich i mimo okropnego zachowania powoli zaczynała oswajać się z tym wszystkim. Dobrze radziła sobie w szkole. Kaleb zrozumiał, że kocha Gabriellę. Kiedy ona już zapomniała o nieszczęściu, które ją spotkało, zjawił się Simon, prosząc o wybaczenie i tłumacząc, że wcale jej nie zdradził. On tylko wyjechał do umierającego wuja. Dziewczyna odprawiła go. Kaleb jej się oświadczył. Bardzo bali się, że ojciec Gabrielli, margrabia, nie zaakceptuje jej wybranka, który nie ma nawet tytułu szlachcica. Rodzice jednak zgodzili się na ślub. Oline też wyszła za mąż, chłopcy natomiast pobierali nauki u miejscowego rzemieślnika. Dziadek Eli zmarł a Gabriella spodziewała się dziecka dopiero po trzech latach małżeństwa. Wszyscy wyjechali, na dworze została tylko Gabriella, Liv i Are. Wtedy zaczął się poród.
Przy porodzie jednak Gabriella straciła przytomność. Urodziła się dziewczynka. Niesamowicie podobna do Hanny, starej czarownicy. Liv była przerażona i razem z bratem postanowili, że dziecko musi umrzeć, bo zbyt wiele złego wyrządzi całej rodzinie. Pozwolili jej więc umrzeć. Mieli wyrzuty sumienia, ale tłumaczyli sobie, że zbyt wiele zła przyniosłoby to dziecko. To była ich tajemnica. Zrozpaczeni rodzice długo dochodzili do siebie. Ich nowy dom, który zaczęli budować przed urodzeniem dziecka, miał być taki pusty. Pewnego dnia zawołali do siebie Eli, powiedzieli, że ją kochają i że chcą, by zamieszkała tam z nimi, jako ich córka.
* * *
Autorka nie ma problemu z uśmiercaniem bohaterów. Nie wolno się do nich przywiązywać. Ja zrobiłam taki błąd na początku i przywiązałam się do Sol. Jej śmierć mnie załamała, teraz postanowiłam tego nie robić, a mimo to, nie mogę się powstrzymać!
Jedni umierają, drudzy się rodzą. To może być denerwujące, kiedy się wciąż o tym czyta, ale na tym właśnie polega saga. Opisuje historię wielu pokoleń. A najlepszym sposobem, żeby to wszytko ogarnąć jest narysowanie sobie drzewa genealogicznego. Naprawdę, gdyby nie to, że na początku książki jest takie drzewo, ciężko by było się we wszystkim połapać. A ja i tak sporządzam własne, by móc sobie określać, to odziedziczył złe moce, kto zmarł i kogo nie należy już brać pod uwagę. To naprawdę pomaga.
Historia jak zawsze mnie ujmuje. Chcę wiedzieć kiedy wreszcie rodzina pozbędzie się złego dziedzictwa!
Autor: Margit Sandemo
Rok powstania: 1982
Stron: 246
Pozdrawiam
Domena
Komentarze
Prześlij komentarz